Kluczowa przy planowaniu inwestycji w instalację fotowoltaiczną jest decyzja, która będzie miała ogromne skutki dla powodzenia całego przedsięwzięcia. Już na początku inwestor musi zdecydować, czy przy budowie instalacji korzystał będzie z programu „Prosument” i starał się o dotację wraz z pożyczką, czy też będzie finansował inwestycję z własnych środków. Dlaczego to takie ważne?
Należy wiedzieć, że udział w programie „Prosument” oznacza brak możliwości skorzystania z taryf gwarantowanych (te wchodzą w życie od stycznia 2016 roku), które są dostępne dla tych, którzy instalacje budują bez udziału publicznych środków pomocowych.
Warto przeczytać: Program stawek gwarantowanych
Taryfy gwarantowane czy „Prosument”?
Plusem taryf gwarantowanych jest długi, bo piętnastoletni okres ich obowiązywania. Dla inwestora oznacza to pewność dochodu wynikającą z tego, że będzie mógł sprzedawać energię po atrakcyjniejszych cenach niż w programie „Prosument”.
Różnica w stawkach jest ogromna – w programie „Prosument” stawka obowiązująca w 2016 roku wyniesie 22 gr/kWh. Stawki gwarantowane mówią o 0,75 zł/kWh – gdy instalacja generuje do 3 kW i 0,65 zł/kWh – gdy instalacja fotowoltaiczna ma moc większą niż 3 kW. Warto też zauważyć, że od 2016 roku instalacje w programie „Prosument” będą rozliczane w okresie półrocznym (tzw. net-metering), co oznacza, że zyski inwestorów zostaną pomniejszone o koszty dystrybucji energii (których to kosztów nie ponosi się, budując instalację poza programem, z własnych środków).
Dziesięć lat na zwrot inwestycji
Serwis prosument.f.pl przedstawił swoje wyliczenia dla instalacji 4 kWp zbudowanej z pomocą programu „Prosument”. Według specjalistów instalacja o takiej mocy, której koszt wyniósł 30 tysięcy złotych i założeniu, że 70 procent wytworzonej energii idzie na pokrycie zapotrzebowania producenta, a 30 procent jest odsprzedawane, daje 2100 złotych zysku rocznie. Jak osiągnięto taki wynik? Elektrownia taka jest w stanie wytworzyć rocznie 4500 kWh. 12 tysięcy złotych to wpływy z dotacji (40 procent dostępne jest tylko do końca 2015 roku, potem dotacja zostanie obniżona do 30 procent). Producent 1900 złotych oszczędza na energii w skali roku, 250 złotych zyskuje na odsprzedaży nadwyżek energii. Wydaje się to niewiele, ale takie wyliczenia oznaczają, że zwrot nakładów na mikroinstalację można osiągnąć w ciągu 10 lat, 25 lat jej działania daje już ponad 30 tysięcy złotych zysku.
Bez dotacji na OZE większy zysk?
Z kolei przedstawiciele firmy Rotero zapewniają o większej atrakcyjności inwestycji opartej o taryfy gwarantowane. Według nich instalacja może zwrócić się nawet w ciągu 7 lat. Wskazując na minusy „Prosumenta” podkreślają, że mimowolnie 40–50 procent wytworzonej energii odprowadzane jest do sieci dystrybucyjnej (instalacja on-grid nie przewiduje magazynowania energii).
– Niewątpliwą zaletą taryf gwarantowanych jest ich ekonomiczna przewaga nad aspektem skorzystania z dotacji. Decydując się na dotację zmuszeni będziemy na sprzedaż energii zaledwie po 0,16zł/kWh (2015 rok). Dodatkowo należy pamiętać, że wydłużenie okresu zwrotu inwestycji opartej o fotowoltaikę da tzw. niepełne bilansowanie, czyli produkując energię w całości na własne potrzeby, będziemy jednak zmuszeni zapłacić koszty jej dystrybucji (podstawowy składnik zakupionej energii). Dodatkowo decydując się na stawki gwarantowane nie będziemy zmuszeni do odprowadzenia 19% podatku do urzędu skarbowego czy montażu wymaganej instalacji odgromowej.(…) Poza tym duże grono inwestorów nie zużywa większości energii w dzień, czyli w momencie jej największej produkcji przez elektrownię fotowoltaiczną. W takiej sytuacji automatycznie pozbawiamy się możliwości sprzedaży energii za 0,65 lub 0,75 zł/kWh – czytamy w serwisie internetowym firmy.
Decyzja nie jest więc łatwa, najważniejsze, by przy wyborze metody finansowania przedsięwzięcia wziąć pod uwagę wszystkie okoliczności – w tym takie szczegóły jak powierzchnia dachu czy działki, możliwości wykorzystania budynku (lub jego dachu), a także zapotrzebowanie na energię ze strony inwestora, co ma szczególne znaczenie, gdy większość produkowanej energii ma zostać przeznaczona na własne potrzeby.